Forum "Dzienniki barda" pióra Nadrina
Tu zlewają się ścieżki beznadziei...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

6. O sześciu krasnoludach.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Dzienniki barda" pióra Nadrina Strona Główna -> Dzienniki- nowe odcinki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Nadrin
Mistrz gry



Dołączył: 17 Kwi 2007
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Otchłani

PostWysłany: Śro 17:00, 18 Kwi 2007    Temat postu: 6. O sześciu krasnoludach.

-No to jednym słowem głupia sprawa…- stwierdziła ubrana w grubą tunikę Luthien. Powietrze karczmy jak zwykle przesycone było zapachem potu i taniego piwa, Gdzieniegdzie tańczyły wątłe płomyki świec.
-Ano…- westchnął Nadrin. Siedział wygodnie na krześle, naprzeciwko przyjaciółki, z jedną nogą opartą o sąsiednie krzesło.
-Hm… Nadmiar też niesie ze sobą pewne problemy…- odparła Hfanna. Z tłumu wynurzył się wychudziały, wyczłowieczony kształt owinięty w podarty habit. W przerażającej posturze wyróżniała się ożywiona twarz badająca punkt w przestrzeni z maniakalnym spojrzeniem. Z jego ust dobiegało skomlenie psa przerywane cichym rechotem szaleńca.
- FTAGHN!- jego usta nie poruszały się mimo to głos rozbrzmiał tęp w umysłach wszystkich klientów. Bard odwrócił się ospale.
-Witaj Hastuś.
- Nie nazywaj mnie tak. Kiedy przyjdą bogowie z gwiazd zatańczę na cyklopiej krypcie R'lyeth i twoim grobie.- odparł mężczyzna o pociągłej ascetycznej twarzy.
-Tak… Niewątpliwie… Napijesz się czegoś?
- Jestem na poście. Cthulhu nakazuje mi żywić się tylko małżami oraz ośmiornicami.- rozmarzył się oblizując wargi. Na twarzy diabelstwa zagościł wyraz obrzydzenia.
-Chyba jednak wolę wino.- bard pociągnął łyk z kielicha i popatrzył w stronę drzwi, które zostały właśnie wyrwane silnym kopniakiem. Po chwili przybycie gości obwieściło przeciągłe beknięcie. Nadrin spojrzał na nowoprzybyłych. Byli źli, śmierdzący, obleśni, mali a co najgorsze… byli krasnoludami…
-No to tentego… - krasnolud na wejściu zamyślił się, szukając chyba odpowiedniego słowa- Piwa!- mówił to zawsze, kiedy nie wiedział co powiedzieć.
-A kimże waszmościowie jesteście?- wyjąkał karczmarz.
-Jak to kto?! Cudowna, niezrównoważona… To jest niezrównana, waleczna, kompania sześciu krasnoludów szatana!- ryknął przywódca bandy.
-O bogowie…- sapnął Nadrin- Pokurcze sataniści…
-Co wy w ogóle wiecie o satanizmie!!- wybuchnął Hastur. Jego głos zabrzmiał niczym grzmot rozcinający wiosenne niebo, zmuszając je do krwawego płaczu.
-Jak to co? Niedzielna szkółka okultystyczna, okultystyczny kurs k-o-r-e-s-p-o-n-d-e-n-c-y-j-n-y – to słowo wyraźnie sprawiło mu problem- „Szatan w pięć minut”, „z kamerą wśród diabłów”, „tato, a szatan powiedział…”, „czarna msza w pigułce”, „jeden z 666…
-Dobra… skończ już…- jęknął bard –A więc… jesteście satanistami?- sześciu krasnoludów z długimi czarnymi włosami i brodami skinęło potwierdzająco. Nadrin wciąż patrzył w ich czarne, skórzane zbroje i nie był do końca przekonany, ze te ćwieki służą jedynie do lepszej ochrony.
-Owszem- odparł krasnolud dumnie wypinając pierś z niezdarnie nabazgranym odwróconym pentagramem.
-No ale… Myślałam, że jest was siedmiu…- spytała Luthien, blednąc jedynie na myśl o tym co kompania mogła zrobić ze swoim towarzyszem.
-No tak… Ale Zdzich dostał nagłego napadu swoich wszystkich chorób wenerycznych.- odparł ze smutkiem krasnolud
-Zdzich?
-No tak… Ja jestem Żywiec, to jest Lech, Specjal, Warka, Bimbers i Żubr. Mówiliśmy Zdzichowi, że nazywa się jakoś mało po krasnoludzku ale się uparł.
-Poza tym, kiedy jest nas sześciu czujemy się bliżej szatana.
-Tak?
-No tak… kiedy jest nas sześciu, to po pierwsze łatwiej ustawić się w pentagram…
-Pentagram ma pięć ramion.
-Ale jeden zawsze idzie do środka, a poza tym… w końcu liczbą szatana jest sześćset sześćdziesiąt sześć.
-Was jest sześciu…- zauważył bard.
-No tak… ale wiesz, krasnoludów jest mało… Poza tym nie wszyscy chcą uwierzyć, iż jedynym i prawdziwym władcą tego świata jest Szatan…
-A co z tymi, którzy nie wierzą?- zapytała Luthien.
-No cóż… Naszemu panu miłe są ofiary…- odpowiedział krasnolud wznosząc ręce do góry.
-Zgodzę się krasnoludzie. Władcą tego świata jest niewątpliwie Szatan. Ale tymczasowo. Ten uzurpator "upadnie niebawem" jak zapowiedział nasz Pan. (Hastur ma schizofremie i jego drugą osobowością jest chrześcijanin)- mężczyzna mimowolnie westchnął jakby z tęsknotą –Opowiem wam coś…To było czerwca dwudziestego szóstego... Przechadzałem się po rebeliańskim deptaku, gdy szalała epidemia kurzymisia i kiły trolowej. Okrutne choróbska. Zebrały żniwo wśród narodu miłośników prostytucji i taniego wina. To było miesiąc po tym jak odeszłem z klubu sportowego, kiedy po prostu ktoś musiał pompować piłki. Nie tak wyobrażałem sobie moją karierę, ale ja nie o tym. Gdy położyłem się w rynsztoku - lubiłem to robić, to takie relaksujące, spróbujcie sami, naprawdę - wśród gnijących ciał toczonych białymi robaczkami, usłyszałem ponure drżenie. Ciągnęło się wzdłuż krawężnika. Niczym głodny szakal spuszczony - nie śmiać się buraki - ze smyczy, pędziłem u boku chodnika. Bezskładne dźwięki miały swoje ujście w śluzie i przypominały mantrę. Pierdolenie. Zeszedłem do środka. Tam wrzucano najbardziej skażone ciała. Rebelia była paskudna dopóki nie zrobiono w niej sieci kanałów i przestała pachnieć jak stajnia. Okazało się, że trafiłem do krótkiego włazu, który kończył się w jakimś pomieszczeniu. Były ładne, wygodne kanapy, babskie gazety do poczytania, taka poczekalnia, a nawet serwis kawowy. Jednak byłem głupi i nie potrafiłem obsłużyć. Z tym serwisem jest ciekawa historia, bo się poparzyłem. Mogę wam pokazać bliznę. -wstał i kierował dłonie w stronę pasa.
-Może jednak nie…- przerwał Nadrin.
-No dobrze…- odparł wracając do poprzedniej pozycji. -Nagle wentylacją wyleciała koperta.
- No cóż.- Hastur podniosłem z ziemi przesyłkę, rozerwał, zobaczył co w środku, napluł, pogniótł i wyrzucił.
- Nie zgadniecie co było w środku... Kto zgadnie, dostanie pięciolitrowego Żubra.
-Masz cos?- warknął krasnolud imieniem Żubr
- Yyy.. nieważne.- odparł zmieszany Hastur.
- A wracając do historii. Drzwi poczekalni wreszcie się otworzyły. Przechodzę przez nie, a tu jakieś lochy. Zimna, czarna cegła ciągnęła się wzdłuż podłogi i ścian. Jedynym źródłem światła były świecące grzyby, które wyewoluowały z pleśniowej paćki w kącie sali. Narzędzia tortur i łańcuchy zwisały z sufitu, a żelastwo błyszczało chłodno i odpychająco. Był tam wielki napis - Parafia im. przkl. Mariana. A tam dalej ławy, ołtarzyk i grill. Trafiłem na kółko czarnego różańca. Akurat nie mieli czarnej mszy. No i na ruszcie paliła się niewiasta.Dżizas, jak ona krzyczała. "Jeszcze!", "Jeszcze!", "Jeszcze!" Te pieprzone potiony z rezistem na ogień są durne. Kapłan podszedł do niej. Niewiasta patrzyła na niego diabelsko znad rusztu i gotowała się do gwałtu...-pomilczał przez chwilę czekając na krzyki krasnoludów- "I co!? I co!?" -skrzywił się - ee.. no jak się ugotowała to myśmy ją zjedli.
- Do dziś zachowałem sobie jej zwęglony są trzonowy -uśmiecha się szczerze- Widzicie? Toto czarne. Daje mi zajebiste +5 na ogień. Wygląda jak tania pląba, ale jest niezłe. Tylko ten niesmak... nawet piwo go nie zabije. <kończył kufel>


*Kwetsie Hastura wymyślał Hastur (czyli Rafałek )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Dzienniki barda" pióra Nadrina Strona Główna -> Dzienniki- nowe odcinki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin