Autor Wiadomość
Nadrin
PostWysłany: Śro 17:01, 18 Kwi 2007    Temat postu: 7. ognisko

Lestat od niechcenia wrzucił szczapę drewna do ogniska. Była już noc. Ciemne niebo przyodziało się w swój gwiezdny płaszcz. Nadrin popatrzył na Hastura, który nerwowo bujał się w przód i w tył w kółko powtarzając: Cthulu ftaghn, Cthulu ftaghn!
-Hastuś… Nadal gniewasz się, że nie pozwoliliśmy ci wziąć dziewicy?- zapytał się przymilnie bard. Jego przyjaciel popatrzył na niego oczyma przepełnionymi rządzą mordu a z pomiędzy jego ust zaczęła wydobywać się piana.
-Zrozum, po prostu jest subtelna różnica pomiędzy ogniskiem a stosem ofiarnym…- próbowało wytłumaczyć diabelstwo.
-Ale Cthulu…- jęknął Hastur.
-Jestem pewny, ze zrozumie szczególne okoliczności.- przerwał mu Nadrin.
-Poza tym w ramach rekompensaty pozwoliliśmy ci przyrządzić obiad.- dodała Luthien. Nagle na twarzy Hastura odmalował się wyraz obłąkania. Szybkim ruchem wstał i pobiegł przed siebie.
-O kurwa… Pozwoliliście mu zrobić jedzenie?- jęknął Lestat. Nadrin przytaknął ponuro. Po około pół godziny, wierny wyznawca Cthulu wrócił trzymając w rękach wielki kocioł. Zawartość gara chlupotała wesoło w rytm nienaturalnych kroków Hastura. W górę, wraz z kłębami pary, unosił się mile drażniący zapach ciepłej strawy.
-Gotowe.- stwierdził kucharz-amator stawiając wielkie naczynie przed przyjaciółmi. Popatrzył się na ich zdziwione imię, po czym zaczął nalewać każdemu jego porcję.
-Wiesz Hastuś…- zaczął Nadrin mieszając zupę łyżką- Może i jestem jakiś dziwny, ale nie lubię kiedy obiad się na mnie patrzy…- dokończył podnosząc łyżkę, na której znajdowało się oko.
-Marudzisz…- stęknął przyjaciel, ochoczo obgryzając jakąś kość.
-Ekhm… To chyba do kogoś należało…- stwierdziła Luthien, wyjmując ze swojej porcji małą, złotą obrączkę, którą pokrywały jakieś wzorki. –To chyba po elficku… Coś o jedynym pierścieniu…- stwierdziła w zamyśleniu.
-A wypiernicz to w diabły!- doradził Lestat, jednak po chwili został zbesztany ciężki wzrokiem Nadrina. Luth wrzuciła obrączkę do ogniska. O dziwo, pierścień nie reagował na ogień.
-Hmm… zimny…- stwierdził bard, po tym jak ostrożnie wyjął go z ogniska.- A w cholerę… Pewno jakaś podruba.- oznajmił, po czym wyrzucił obrączkę za plecy. Pierścionek z chlupotem wpadł do jeziora.
-Aaaa…- przerwał nagle hastur- Spotkałem kogoś…- oznajmił.
-Kogo?- spytała Luthien.
-Nie wiem… Jakiś stary dziad… Pewno pedofil…
-I co zrobiłeś?- spytała Hanna.
-Jak to co?- odparł Hastur z dziwnym uśmiechem- To co zawsze.- dokończył wymownie głaszcząc się po brzuchu.
-A przedstawił się chociaż?
-Tak… To znaczy… Coś tam stęknął.. Się chyba zwał… Elmo… Elmak… Coś na „Elm”, i był tak śmiesznie ubrany.- odparł Hastur, kontynuując posiłek. –Cholera- pomyślał Nadrin- Słyszał coś o magu na „Elm” ale to chyba nie mógł być on…. Nie dałby się tak łatwo zabić…

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group